czwartek, 2 kwietnia 2015

Kto Ty jesteś? Dupek mały. Jaki znak Twój? Aplikacja Ceneo!

Ejo!

nie będę starał się budować jakiegośmądrego, albo chwytliwego wstępu do tego wpisu. Po prostu wywalę z siebie co mi leży na wątrobie i tyle. A chodzi mi o reklamy porównywarki Ceneo, które co chwila oglądam i nie mogę zrozumieć zagadnienia, które wpajano mi przed maturą: Co autor miał na myśli? Nie to, że reklama jest jakaś zawiła. Samą jej treść zrozumie niepełnosprawna umysłowo ameba po wylewie, bo i taki jest jej zamysł. Mimo że reklam jest kilka mają jeden i ten sam schemat.









Tak więc zwróćmy uwagę na teatr jednego aktora (i jednego statysty). Mamy tam Sprzedawcę (S) i Cwaniaczka (C), jak go sobię nazwę. Jak to wygląda?
Zobaczmy jedną z tych reklam:





 Z mojego punktu widzenia:

Cwaniaczek stoi w sklepie, Sprzedawca oferuje towar:
S: Bla bla bla, zachwalam towar, robie swoją pracę. Będzie Pan zadowolony!
C: Okej, już wszystko na ten temat wiem, a teraz się pierdol, zmarnowałem Twój czas, nie zarobisz nic, bo mam w komórce Ceneo i Zrobię Cię w ch...ja, żeby zaoszczędzić 5 złotych.

Nie ważne, że C mógł już zostać w domu, posadzić swój tyłek przed kompem i odpalić Ceneo. Czemu tego nie zrobił? Bo nie był pewien, czy ten produkt jest dla niego odpowiedni. Dlatego pofatygował się, żeby wypytać sprzedawcę, sprawdzić go na żywo, a potem bezczelnie zaśmiać mu się w twarz i dać mu d zrozumienia: Właśnie Cię wydymałem, a zakupy robię na Ceneo.

Czemu mnie to aż tak wkruwia? Sam pracowałem kiedyś w sklepie stacjonarnym (Regatta, sklep z odzieżą i sprzętem outdoorowym) także później pracując jako przedstawiciel rozmawiałem choćby z mechanikami, którzy mieli do czynienie z takimi pijawkami.

Pomyślcie: jesteście w pracy, macie do wyrobienia jakąś normę, z niej macie premię, zależy Wam, żeby sprzedać coś klientowi. Pomagacie mu, bo to wasz obowiązek, odpowiadacie na wszystkie pytania, bo jesteście dobrze przeszkoleni, klient wybiera sobie bardzo drogą kurtkę, mierzy, wybiera rozmiar. Cały czas Wy obok, bo przecież ciągle Pan Klient ma pytania, trzeba mu podać inny rozmiar, albo sprawdzić, czy na innych, okolicznych sklepach nie ma tej samej kurtki, ale w innym kolorze. Po czym po pół godzinie (jak źle pójdzie to po godzinie) facet ubiera się, dziękuje za pomoc (jak dobrze pójdzie) i mówi:
- Dobrze, że tu macie taką fachową obsługę, bo wie Pan, ja nie lubię kupować czegoś przez internet, a tak mogłem sobie przymierzyć, obejrzeć i jak zróbę do domu, to dzięki Wam zamówię na Ceneo.

Aż masz ochotę powiedzieć:
-Oczywiście, rozumiem Pana. Ze wsi, z której Pan pochodzi pewnie co chwila na świat wyruszają takie pieprzone gnoje, jak Pan, więc nie widzi Pan problemu w swoim zachowaniu. Zatem dziękujemy za wizytę i następnym razem niech Pan zawraca dupę komuś innemu. Najlepiej konkurencji.


Zaraz ktoś z Was zakrzyknie: "Wolny kraj! Jak chcą mieć klienta, to niech mają najtaniej!". I tu wychodzi ludzkie buractwo. Ceneo ma taniej? Pewnie że może mieć, nie musi przecież wynajmować sklepu, płacić za niego rachunków itp. Nie musi zatrudnić personelu, zainwestować w jego przeszkolenie. Co robi Ceneo? Nic. Nie zadzwonisz do niech, nie wyślą Ci niczego, nie pomogą, nie doradzą. Są tylko pośrednikiem, bo zakupy i tak robisz w jakimś określonym sklepie. Chcesz taniej?
Spoko, zamów a Ceneo. To nie zbrodnia. Ale nie bądź Dupkiem i nie zawracaj innym dupy.

Sam z Ceneo skorzystałem raz. Znalazłem telefon, znalazłem sieć sklepów w którym był (i nie była to najtańsza oferta), po czym sprawdziłem dostępność w sklepie w moim mieście i odebrałem go osobiście. Co więcej, okazało się, że po rpzmowie ze sprzedawcą dostałem do niego zajebiste słuchawki (cena 99 zł) za darmo i jeszcze nie musiałem czekać na wysyłkę, która w okresie przedświątecznym mogłaby spóźnić.

A dlaczego Ceneo zrobił aż tak agresywną reklamę? Moim zdaniem pierwszym problemem jest to, że więcej jest takich, jak ja. Nie kliknąłem kup teraz, nie dodałem do koszyka, tylko jak jakiś prehistoryczny ciul wsiadłem w samochód i godzinę później miałem już swój towar w domu. A w swojej nowej reklamie nie chodzi o kupowanie na Ceneo jako takie. Chodzi o ściągnięcie aplikacji i kliknięcie kup teraz. Bo z tego poleci prowizja. A w tym wypadku to Ceneo okazuje się Cwaniakiem, dając nam do ręki apkę i zdając się mówić: "Wali nam, jak wielkim wałem i chamem będziesz, co zrobisz, gdzie poleziesz. Tylko kliknij na kup teraz i pozwól nam ciągnąć z Ciebie kasę".

Drugim problemem, o wiele większym może być to, że niewiele osób nadal ufa zakupom przez internet i dla wielu nie są one tak wygodne, jak się wydaje. Pralki nie kupię, bo za duża i wysyłka droga. Telewizora też nie, bo jeszcze uszkodzą i się będę musiał bujać z firmą kurierską o odszkodowanie. Aparat może i bym zamówił, ale podjadę do sklepu to zobaczę, jak leży w dłoni. Dlatego właśnie ich reklamy mają wywołać efekt fuj, w stosunku do sklepów stacjonarnych. Więcej. One wręcz mówią: A idź do sklepu, ale potem zamów u nas. Że nie wypada? No co ty! Cwaniak tak zrobił, Ty też możesz. Wywal wszystko w twarz sprzedawcy, bo przecież, on też musi wiedzieć, że jesteś dupkiem, nie masz tego napisanego na czole, wyrzuć z siebie to słowami.

Tak, bo każdy, kto robi to, co pokazano na reklamie jest zwykłym dupkiem. Bez grama kultury.

Dodatkowo dziwi mnie fakt, że sklepy współpracujące z Ceneo, które także mają swoje stacjonarne punkty (np. markety RTV AGD) nie zareagowały na tą reklamą, bo przecież wychodzi na to, że ich sprzedawcy to także nieogarniętę, próbujące nas naciągnąć pawiany.


I tak już na koniec powiem, że do samego Ceneo nic nie mam, gdyby nie ta reklama. Co więcej, poprzednia ich reklama podobała mi się dużo bardziej, lepiej zapadała w pamięc i nie została napisana przez jakiegoś studenta w garażu, a wymyślona przez kogoś kto zdecydowanie lepiej znał się na rzeczy.

Zobaczcie ją sami i porównajcie:





Na koniec jeszcze coś, co kaleczy moje uszy, ale natrafiłem na ten filmik, w czasie szukania starej reklamy Ceneo na YouTube i nie mogłem nie wrzucić :).




Pozdrawiam i życzę Wam udanych zakupów.
A następnym razem, jak w sklepie podejdzie do Was sprzedawca, dajcie mu sobie pomóc. Czasami naprawdę wiedzą na jakiś temat trochę więcej i może się Wam to opłacić. A przecież oni (zwykle) też nie gryzą.



P.S. Czemu na tych reklamach z tego sprzedawcy robią tekiego idiotę? Nie rozumiem...
To coś, jak kampania Burger Kinga, wymierzona przecią McDonald, która dla nich samych okazała się strzałem w kolano.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz