Lubicie dostawać prezenty? Na to pytania większość odpowiada: "Wiesz co, ja chyba nawet bardziej lubię je dawać". Spoko, nie ma problemu, jeśli tak wszyscy lubią je dawać, napiszcie do mnie maila, podam adres pod który możecie mi je wysyłać :).
To chyba taki syndrom Świętego Mikołaja. I ja też to lubię. Dajemy komuś coś, i gdy okazuje się, że jednak trafiliśmy w gust to chwała na wysokościach, a pokój na ziemi i tak dalej. Cieszymy się. Kiedy byłem mały załatwiało się to inaczej. Święty Mikołaj zawsze wiedział, co chciałbym, żeby przyniósł (chociaż nie zawsze to przynosił, ale i tak byłem happy) chociaż nie pamiętam, żebym pisał do niego jakieś listy. Do tego nie miałem komina i pamiętam, że mój brat wmówił mi, że kaloryferem też się wciśnie. Nie pytajcie mnie jak.
Ale wyobraziłem sobie odwrotną sytuację.
Napiszę do Mikołaja list.
Taki od serca, żeby wiedział, że o nim pamiętam.
Lecz jestem już trochę za stary, na laurki.
A więc:
Mój Kochany Mikołaju
6 grudnia? Jestem w raju!
Lecz czas Twojej obecności
ściera się z wizją rzeczywistości.
Kiedy miałem cztery lata,
chciałem być kimś, mistrzem świata.
Teraz chciałbym, mój kolego,
By starczało do pierwszego.
Chciało by się kupić tiwi,
lecz: "brak środków" już nie dziwi.
Tyle z tego wszyscy mamy,
że z naziemnej dwa programy.
Trochę też mnie zaskoczyłeś,
pod poduszkę mi wrzuciłeś,
zamiast quada i laptopa,
paczkę kredek. Trochę wtopa.
Teraz lat mam już ćwierć sety,
nie mam quada wciąż niestety.
A takiego Mikołaja
bardzo chętnie kopnę w... trąbkę ;).
Lecz odpuszczam Ci to wszystko,
miłosierne żem chłopisko.
Gdy zapytasz: "Czemu? Jak?"
To odpowiem Tobie tak:
Mój ty drogi, miły Święty
co wciąż chodzisz uśmiechnięty.
U Ciebie dzieci zasłużyły,
jak cały rok grzeczne były.
Bo mówiły ładne słowa,
Bo odrobiona praca domowa.
Bo nie wracały późno po nocy,
Bo nie używały przemocy.
Ja już teraz wiem już o tym,
więc to stąd były kłopoty.
I rano leciały bluzgi,
bo pod poduszką dwie rózgi.
Czasem człek też przeklnie sobie,
aż się trup przekręci w grobie.
Na piwo skoczy, połazi po mieście
nad ranem cudem też wróci wreszcie.
Cieszę się, że nie liczyłem,
że dobre uczynki nagrodzi mi Miłek.
Bo teraz bym stracił lata,
żeby mieć quada - już teraz... grata.
A ty mój drogi, miły Święty
co wciąż chodzisz uśmiechnięty.
już nie saniami, lecz z własnej woli
popylasz ciężarówką z Coca Coli.
P.S. Mnóstwa prezentów pod poduszką Wam życzę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz