Lubicie Centra Handlowe (C.H.)?
Ja bardzo lubię. Jest tu zdecydowanie więcej, niż można zauważyć na pierwszy rzut oka.
Dlaczego?
Już Wam tłumaczę.
Nie będę się jakoś wywodził nad ideą spędzania czasu w centrach, weekendach rodzinnych przy zakupowym wózku. Chciałem przytoczyć kilka sytuacji, kiedy naprawdę mogę powiedzieć, że cieszę się, że Centra Handlowe są wokół nas.
Numer 1.
Deszczowa piosenka
Sytuacja całkowicie podstawowa. Moim zdaniem po to buduje się Galerie Handlowe, a nie ulice handlowe, jak w Niemczech, czy Anglii. Zaczyna padać deszcz, a mam za dużo czasu i jestem obok galerii? Wejdę. Z pewnością mają na terenie jakieś kino, kręgle, albo coś podobnego, więc można od bidy przeczekać.
Numer 2.
Dziś nie zmywam.
Jeśliby określić główne przyczyny rozwodów, naukowcy (pewnie amerykańscy) doszliby do jakiś absurdalnych wniosków. Według mnie - zmywanie. Nienawidzę tej czynności, wolałbym szorować gołym tyłkiem po kilometrowym pasie z papieru ściernego, niż musieć robić to codziennie w domu. Rady są dwie. Albo dogadasz się z drugą połówką, albo... jesz na mieście. I wtedy jedziesz do centrum miasta, najczęściej jest tak, że blisko mamy np. Maka, do Pizza Hut z buta 15 minut, Burgera nie ma nigdzie, a kebab co kawałek. I idziesz tam, gdzie blisko, a nie tam gdzie lubisz. A w galerii? Strefa Mniam Mniam i wszystko pod ręką. Idziesz ze znajomymi? Nie musicie jeść tego samego, każdy wybiera coś dla siebie i do stolika.
I nie zmywam :).
Numer 3.
Nocny ogórek z czekoladą.
Wyobraźcie sobie znów. Środek nocy. Śpicie sobie obok swojej Wspaniałej Kobiety. A teraz utrudnienie. Wasza Wspaniała Kobieta jest w ciąży. Budzi was i słyszycie najwspanialsze słowa, jakie może wam wyszeptać do uszka: "Koooochaaaaanieeee... Mam smaki na sałatkę śledziową, z majonemem, Nutellę, bananowym jogurtem i WD-40". Ruszacie się z łóżka, bo i tak nie pośpicie i albo szukacie nocnego sklepu, gdzie połowy rzeczy nie będzie, albo ruszacie do całodobowego Teksko i robicie w 20 minut zakupy, wracacie do domu i jesteście bohaterem. Albo usłyszycie: "Już mi się nie chce, teraz chcę salami, keczup, sos truskawkowy i lody pistacjowe z zasmażką". Wtedy jeszcze raz wszystko od nowa ;).
Jest jeszcze kilka fajnych sytuacji, zależnych od tego w jakim centrum jesteście.
Choćby w Katowicach:
W Ikei dorwiecie hot-doga za złotówkę.
W Silesii posiedzicie przy fontannie.
W Galerii Katowickiej poczekacie na pociąg.
W Dąbrówce... z Dąbrówki szybko wyjdziecie, bo nie ma po co tam za bardzo siedzieć :).
A tak już zupełnie serio na koniec.
W Galeriach Handlowych można też robić zakupy. Serio. Widziałem to kiedyś. Sam co prawda nie próbowałem, ale znajomy znajomego ma kolegę, który kiedyś widział kogoś, kto kupował coś w galerii :).
A dla uzależnionych od weekendu w budynku z kasami fiskalnymi co 10 metrów mam dwa zdjęcia odprężające wzrok.
Tego w Galerii nie znajdziecie, chyba, że jako
rysunek na puzzlach za 19.99 w promocji.
true story bro!
OdpowiedzUsuń