niedziela, 29 września 2013

Jesienna chandra? Nie tym razem!

Ejo!





Kiedy rano odsłaniam zasłonki i widzę pierwsze oznaki jesieni, myślę sobie... no nic zbytnio cenzuralnego, niestety. Jesieni nie lubię jak wrednej małpy, z którą musiałem pracować dawno temu, ale za to będzie gorzej, potem odwiedzi mnie zima...



Ale wróćmy do jesieni. 


Tej wstrętnej, brudnej, parszywej... *pół godziny później* ... jesieni...




Dwa tygodnie temu - pierwsze oznaki. Deszcz, zimno, nawet pies jakby szybciej załatwia "swoje sprawy", żeby tylko śmignąć do domu i wrócić pod koc. W trzy dni temperatura niebezpiecznie spadła do jakiś siedemnastu stopni i w rym roku już nie byłem takim optymistą, żeby sądzić, że "zaraz włączą ogrzewanie". Taaa, jasne.

Ogólnie byłe pewny, że już zbliża się już tradycyjna, polska jesień w typie "fuck off, and die" i będzie dobijać mnie, jak rok temu. Jeśli Was dopadła jej wredna odmiana, zapraszam do mojego bloga sprzed roku, gdzie rzuciłem kilka pomysłów, na jesień. Nie chce się szukać? Mi też by się nie chciało. Linka więc macie TUTAJ. Brud, szarość, liście i gołębie popełniające samobójstwa na każdym kroku. Aż płakać się chce.



Ale jednak nie! Po kilku dniach pogoda poprawiła się tak, że znów mogłem wyciągnąć do jeżdżenia po mieście mój skuter i nie martwić się przeziębieniem gratis po piętnastu minutach przejażdżki. A ten weekend to już szok. Słoneczko, ciepło do tego jakby piękniej i weselej. Dlatego też wybrałem się w Bielsku Białej najpierw na spacer po górach, później na szukanie drogi powrotnej, za pomocą strumyków (w imię zasady Bear Grylls`a, że woda prowadzi do cywilizacji).



Nie dość, że pogoda dopisała, a ja przejechałem się wyciągiem, to nabrałem sił i chęci, żeby z prawdziwą jesienią zmierzyć się w najbliższym czasie. Bo ona nadejdzie, moi drodzy. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Zakradnie się, obniży nam poziom szczęścia i spowoduje kolejne fale samobójstw, i co gorsza ... statusów na facebooku.

Tak więc nie dawajcie się. Jeśli lubicie zimę, to czekajcie na nią, albo powtarzajcie ze mną: "byle do wiosny, byle do wiosny", a jesieni mówcie: "won mnie stąd!". I tyle.



Acha. Pamiętajcie jeszcze o dwóch rzeczach:










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz