Dwadzieścia pięć lat minęło. Właśnie jakieś dwadzieścia minut temu skończyl się dzień moich urodzin. I nawet siedząc za granicą udało się go naprawdę świetnie spędzić. Ćwierć wieku to nie byle co i tak naprawdę nie jest chyba ważny ten konkretny dzień, ale myśli, które pozwalają nam rozliczyć się z samym sobą.
"Dantey masz 25 lat. To już trochę jest. Czy jesteś zadowolony z tego jak wygląda Twoje życie? Czy ten czas pokazał Ci nowe możliwości?"
"Tak", odpowiedziałbym samemu sobie, " i choć w tym roku pierwszy raz w życiu, naprawdę, zrobiłem coś czego żałuję na pewno, to jestem zadowolony z życia. Zawsze mogłoby być gorzej, ale to pesymistyczne podejście."
Hura za Ćwierć Wieku. Hura dla imprezy i największej pizzy jaką w życiu jadłem. Hura i byle przeżyć jak najwięcej każdego kolejnego roku. Carpe diem. Bo przeżyć sto lat to już rutyna. Przeżyć pierwsze dwadzieścia pięć to kolosalne wyzwanie.
Dobrej nocy.
P.s. Porsche jest dwa razy starsze ode mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz