niedziela, 30 czerwca 2013

Światy Ukryte w Książkach #4: Galeony Wojny





Tytuł: Galeony Wojny
Autor: Jacek Komuda
Gatunek: Historyczna / Fantasy
Moja ocena:








Znów przychodzi mi się zmierzyć z polską fantastyką. I znów przy tej okazji nachodzą mnie smutne refleksje. Dzisiejszym tłem historycznym będzie wojna polsko-szwedzka, a dokładnie Bitwa pod Oliwą. O samej bitwie pierwszy raz usłyszałem od mojej babci (która notabene była nauczycielką historii chyba od 16 roku życia). Gdyby nie ona, wiedziałbym jedynie, że taka bitwa była. Bo tyle jest nawet w aktualnych podręcznikach historycznych. A szkoda, bo przy naszej tendencji do chwalenia się zwycięstwami (Grunwald, wygrany mecz z Anglią 1:1) ta bitwa, choć bez większego znaczenia strategicznego, byłaby świetnym sposobem na pokazanie uczniom, że polak jak chce, to potrafi. 

Głównym bohaterem "Galeonów Wojny", Jacka Komudy - bo właśnie nimi dziś się zajmę. Jest Arend Dickmann, polski kapitan, którego czyny będzie opiewać historia, a Gdańsk nazwie ulice jego imieniem. Z dziejów Polski wiemy, że Arend Dickmann zmierzył się z Szwedami właśnie we wspomnianej bitwie pod Oliwą. Jednak na kartach "Galeonów Wojny" życie naszego kapitana jest o wiele trudniejsze. Dickmann od kiedy obiecał żonie, że porzuci morską tułaczkę i zajmie się życiem na lądzie, staje się bardzo nieszczęśliwym człowiekiem. Jak ta ryba, wyrzucona na brzeg nie bardzo wie, co ma ze sobą począć. Kiedy jednak jego żona okazuje się poważnie chora, Dickmann stara się poruszyć niebo i ziemię, żeby odkryć przyczyny choroby. Nie szczędzi też pieniędzy, dosłownie do ostatniego gorsza wszystko wydając na leczenie i ratowanie ukochanej.



I właśnie w tym momencie spotykają go czytelnicy. Jego szczęśliwa gwiazda nie świeci już nad nim, tak jak kiedyś, można by rzec. Jednak, jak to kiedyś śpiewał Kazik Staszewski - los się musi odmienić. Szansą na lepsze życie dla Dickmanna, a co dla niego ważniejsze również dla jego żony mogą być niebezpieczeństwa Bałtyku. I nie mówimy tu już o Szwedach i ich galeonach, pinsach, działach, czy też żołnierzach. Nasze morze zaczyna nawiedzać Kraken! I kiedy zaczynają znikać całe załogi, to kapitan Arend wyrusza, by dzielnie stawić mu czoło. Inną sprawą jest, że kompletnie w bajędy o Krakenie on nie wierzy. 



Książka "Galeony Wojny" nie jest pierwszym spotkaniem Jacka Komudy z tematyką żeglarską, zresztą widać, że opisując statki i porty radzi sobie równie dobrze, jak opisując polską szlachtę, z czego znany jest najbardziej. Zresztą i takie akcenty wkradną się na pokład statku Dickmanna, a to za sprawą genialnie napisanej postaci pana Jakimowskiego. 

Książkę spokojnie mogę polecić wszystkim, nie tylko milkom morskim. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, dla nikogo nie zabraknie przygód i akcji. 










1 komentarz:

  1. No, dawno nie robiłeś postów. Czekam na więcej. Ja tu rozpaczam i ciągle wchodzę na Twojego bloga, z myślą, że coś się tu pojawiło.

    OdpowiedzUsuń