Tytuł: Galeony Wojny
Autor: Jacek Komuda
Gatunek: Historyczna / Fantasy
Moja ocena:
Znów przychodzi mi się
zmierzyć z polską fantastyką. I znów przy tej okazji nachodzą mnie smutne
refleksje. Dzisiejszym tłem historycznym będzie wojna polsko-szwedzka, a
dokładnie Bitwa pod Oliwą. O samej bitwie pierwszy raz usłyszałem od mojej
babci (która notabene była nauczycielką historii chyba od 16 roku życia). Gdyby
nie ona, wiedziałbym jedynie, że taka bitwa była. Bo tyle jest nawet w
aktualnych podręcznikach historycznych. A szkoda, bo przy naszej tendencji do
chwalenia się zwycięstwami (Grunwald, wygrany mecz z Anglią 1:1) ta bitwa, choć
bez większego znaczenia strategicznego, byłaby świetnym sposobem na pokazanie
uczniom, że polak jak chce, to potrafi.
Głównym bohaterem "Galeonów Wojny", Jacka Komudy - bo właśnie nimi dziś się zajmę. Jest Arend Dickmann, polski kapitan, którego czyny będzie opiewać historia, a Gdańsk nazwie ulice jego imieniem. Z dziejów Polski wiemy, że Arend Dickmann zmierzył się z Szwedami właśnie we wspomnianej bitwie pod Oliwą. Jednak na kartach "Galeonów Wojny" życie naszego kapitana jest o wiele trudniejsze. Dickmann od kiedy obiecał żonie, że porzuci morską tułaczkę i zajmie się życiem na lądzie, staje się bardzo nieszczęśliwym człowiekiem. Jak ta ryba, wyrzucona na brzeg nie bardzo wie, co ma ze sobą począć. Kiedy jednak jego żona okazuje się poważnie chora, Dickmann stara się poruszyć niebo i ziemię, żeby odkryć przyczyny choroby. Nie szczędzi też pieniędzy, dosłownie do ostatniego gorsza wszystko wydając na leczenie i ratowanie ukochanej.
Głównym bohaterem "Galeonów Wojny", Jacka Komudy - bo właśnie nimi dziś się zajmę. Jest Arend Dickmann, polski kapitan, którego czyny będzie opiewać historia, a Gdańsk nazwie ulice jego imieniem. Z dziejów Polski wiemy, że Arend Dickmann zmierzył się z Szwedami właśnie we wspomnianej bitwie pod Oliwą. Jednak na kartach "Galeonów Wojny" życie naszego kapitana jest o wiele trudniejsze. Dickmann od kiedy obiecał żonie, że porzuci morską tułaczkę i zajmie się życiem na lądzie, staje się bardzo nieszczęśliwym człowiekiem. Jak ta ryba, wyrzucona na brzeg nie bardzo wie, co ma ze sobą począć. Kiedy jednak jego żona okazuje się poważnie chora, Dickmann stara się poruszyć niebo i ziemię, żeby odkryć przyczyny choroby. Nie szczędzi też pieniędzy, dosłownie do ostatniego gorsza wszystko wydając na leczenie i ratowanie ukochanej.
I właśnie w tym momencie
spotykają go czytelnicy. Jego szczęśliwa gwiazda nie świeci już nad nim, tak
jak kiedyś, można by rzec. Jednak, jak to kiedyś śpiewał Kazik Staszewski - los
się musi odmienić. Szansą na lepsze życie dla Dickmanna, a co dla niego
ważniejsze również dla jego żony mogą być niebezpieczeństwa Bałtyku. I nie
mówimy tu już o Szwedach i ich galeonach, pinsach, działach, czy też
żołnierzach. Nasze morze zaczyna nawiedzać Kraken! I kiedy zaczynają znikać
całe załogi, to kapitan Arend wyrusza, by dzielnie stawić mu czoło. Inną sprawą
jest, że kompletnie w bajędy o Krakenie on nie wierzy.
Książka "Galeony Wojny" nie jest pierwszym spotkaniem Jacka Komudy z tematyką żeglarską, zresztą widać, że opisując statki i porty radzi sobie równie dobrze, jak opisując polską szlachtę, z czego znany jest najbardziej. Zresztą i takie akcenty wkradną się na pokład statku Dickmanna, a to za sprawą genialnie napisanej postaci pana Jakimowskiego.
Książkę spokojnie mogę polecić wszystkim, nie tylko milkom morskim. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, dla nikogo nie zabraknie przygód i akcji.
No, dawno nie robiłeś postów. Czekam na więcej. Ja tu rozpaczam i ciągle wchodzę na Twojego bloga, z myślą, że coś się tu pojawiło.
OdpowiedzUsuń