Tytuł: Operacja Dzień Wskrzeszenia
Autor: Andrzej Pilipiuk
Gatunek: Fantasy
Moja ocena:
Andrzej Pilipiuk jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych pisarzy polskich. Nie tylko, ze względu na jego pomysły i bardzo rzetelne podejście do kreowania światów historycznych. Ma on bardzo “lekkie pióro”, co pozwala mi sięgać po jego książki praktycznie zawsze (czy to w autobusie, czy wieczorem, przed snem), często też dzięki temu wracam do wcześniej już przeczytanych jego książek. Znany jest głównie z opowieści o życiu egzorcysty bimbrownika, Jakuba Wędrowycza. Książka, na którą dziś zwracam uwagę zdecydowanie różni się od przygód polującego na duchy dziewiędziesięciolatka.
Słyszeliście kiedyś o historii alternatywnej? Takie zagadnienie naukowe, wariacja na temat:”Co by było gdyby?” Gdyby Hitler zginął w zamachu, jak wyglądałyby losy wojny? Gdyby zamiast atakować wieże World Trade Center samoloty uderzyłyby np. w Biały dom? Są to ciekawe rozmyślania, o których jednak nigdy nie dowiemy się, czy mogłyby być prawdziwe. Książka “Operacja Dzień Wskrzeszenia” przypomina mi właśnie taką historię alternatywną, tyle, że jej akcja rozpoczyna się w niedalekiej przyszłości.
Wyobraźcie sobie zatem, że prezydentem Polski zostaje jakiś kompletny baran. To łatwe, co? Ale dzięki niemu to Polska wywołuje Trzecią Wojnę Światową, atakując inne kraje bronią nuklearną. Co był było, gdyby tak się stało? Z pewnością nasza sytuacja nie wyglądałaby różowo. Śmierć, zniszczenie, strefy, gdzie nie może istnieć życie. ALe Polacy, jako zaradny naród mają w swoim rękawie jeszcze jednego asa. Wechikuł Czasu! Co prawda, działa jakby był zrobiony z bębna od pralki i starych klatek na kanarki, a kalibracja sprowadza się do tego, że jak kogoś wywali, to w okolice przeszłości.
I co by było, gdyby znaleźli się wariaci, którzy wyruszyliby na dość niebezpieczną misję zmiany historii naszej planety? To właśnie w tym momencie stało się dla mnie jasne, że dorwałem świetną książkę. A akcja miała się dopiero zacząć. Bo jeśli jej bohaterowie w ciągu kilku tygodni mogli zmagać się z radioaktywnym promieniowaniem, carską ochraną i epidemią dżumy, a to wszystko w trzech różnych stuleciach, to jak ja miałbym się przy tym nudzić?!
Mocną stroną książki są także rozterki naukowców pracującym przy projekcie Dzień Wskrzeszenia, którzy najpierw wprowadzają nas (wraz z głównymi bohaterami) w zawiłości i konsekwencje podróży w czasie, a potem w moralność “rzucania” ludźmi dziesiątki lat wstecz, gdzie przecież każdy ich krok może spowodować zmiany nie mniejsze, niż w “Efekcie Motyla”.
Dodatkowym problemem jest także to, że ze względu na małą liczbę osób, które w dobrej kondycji przeżyły wojnę, a także dużą śmiertelność uczestników tego, jakby nie było eksperymentu, w przeszłość nie cofają się twardzi żołnierze, naukowcy, czy też innego rodzaju oddział specjalny, lata szkolony do tej misji. Powiedzmy sobie szczerze. Podróżnikami są młodzi ludzie, którzy w większości sami legalnie nie mogliby kupić sobie piwa w sklepie. Sytuacja ta pokazuje do jak desperackich decyzji trzeba się czasem posunąć, żeby móc coś zmienić na lepsze.
Nad bohaterami wisi także ciągłe przeświadczenie, że ich przypadkowe ingerencje mogą sprawić, że świat jaki znali, albo o jaki chcieli zawalczyć może w ogóle nigdy nie zaistnieć.
Jeśli więc zastanawiacie się teraz: Co by było gdyby...? sięgnijcie koniecznie po “Operację Dzień Wskrzeszenia”.
Małe post scriptum na koniec:
Najlepsze w czytaniu książek jest to, jeśli za ten temat wzięłoby się dziesięciu różnych autorów, to każdy stworzy książkę, zupełnie inną od dziewięciu pozostałych. Tematem cofania się w czasie i zmiany wielkich tragedii zajął się także Stephen King w jednej ze swoich najnowszych książek “Dallas `63”. I powiem Wam, że mimo, że temat ten sam, to książki, style pisarskie, czy doświadczenia twórców sprawiają, że każda jest wyjątkowa. Mam nadzieję, że niedługą także tą drugą uda mi się Wam tu opisać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz