Jest coś niezwykłego w tegorocznym Sylwestrze. Nie wiem dlaczego, ale nikt mi nie wierzy, gdy odpowiadam na pytanie: "A co robiłeś w Sylwka?".
Dlatego postanowiłem o tym wspomnieć i tutaj, umieszczając dowody.
Bawiłem się pod Spodkiem. Z rodzinką, ze znajomymi. Ale, my byliśmy bardzie popieprz... znaczy, bardziej zapobiegawczy od innych. Bo dlaczego mieliśmy iść na kilka godzin na mróz, nie mogąc zjeść czegoś ciepłego nawet, bo pod Spodkiem o tym nikt nie pomyślał. My mieliśmy plan :).
A oto i on:
uwaga: materiał zawiera treści drastyczne
nieodpowiednie dla dzieci i kobiet w ciąży.
Można uznać, że był to prawdopodobnie ostatni grill starego i pierwszy nowego roku :).
Ale kto by się tam w takie szczegóły wglębiał.
Ale to do północy. Krótko po północy zrejterowałem, co okazało się też dobre, bo i ja zmieniłem miejsce spędzania Nowego Roku na bardzo przyjemne, a i taksówkarz się ucieszył (także dlatego, że byłem ponoć jednym z niewielu nierzygających pasażerów tego dnia).
A zamierzałem siedzieć na d... w domu :).
Jak to ma jako życiowe motto taka jedna wredna:
"Chcesz rozśmieszyć Boga? Opowiedz mu, o swoich planach".
Tak więc pozdrawiam, w 2012 roku.
I pamiętajcie, że:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz