sobota, 20 listopada 2010

Mega weekend

Nie ma to jak weekend. Cały dzień siedzenia na wykładach mnie na szczęście ominął, ale ćwiczenia (o facecie, który, żeby opisać własne, nowe teorie, słowami, któych nie ma, a które wymyślał, przez co nie można nawet połapać się o co mu chodziło, szczególnie, po tłumaczeniu go na polski) już nie. Przez ostatnie trzy godziny nauczyłem się, że widelec może być narzędziem zbrodni, sztućcem, a nawet kaczką, czy pieprzonym statkiem kosmicznym! Ehhh...

Ogólnie kiepski, nudny dzień. Niby weekend, ale człowiek sprząta, uczy się i ogólnie zbiera siły na niedzielę. A miejmy nadzieję, że chociaż ona stanie się wyjątkowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz